Nie wiem jak Wy, ale ja często zapominam o pielęgnowaniu ust, mimo że kosmetyków przeznaczonych do tego zadania w mojej kosmetyczce wcale nie brakuje. Jednak jako, że mamy już wiosnę postanowiłam wprowadzić w życie nieco zmian i wypracować sobie nowe nawyki. Muszę Wam zdradzić, że idzie mi całkiem nieźle, bo chociażby regularne stosowanie balsamu Eos weszło mi w krew. Jednak czy zdążyłam się z nim polubić ? O tym już za chwilę, zapraszam do czytania.
Opakowanie produktu jest dość nietypowe - ma kształt jajeczka z wytłoczonym na wierzchu logo producenta. Od nowości kosmetyk jest standardowo zafoliowany, więc nie ma podstaw do obaw, że mógł być np. odkręcany przez osoby trzecie, zanim trafił do naszych rąk. Oczywiście aby dostać się do kosmetyku, trzeba wpierw zerwać zabezpieczenie i pozbyć się folii. Wracając do opakowania - jest ono matowe, wygodnie leży w dłoniach i nie wyślizguje się z nich, nawet kiedy są wilgotne. Jajeczko może pochwalić się solidnym wykonaniem, posiada zakręcane zamknięcie na charakterystyczny "klik", więc nie ma mowy by się samoistnie otworzyło podczas podróży, jeśli zostanie przez nas prawidłowo zamknięte. Balsam do ust występuje w wielu opcjach smakowych, więc jest w czym wybierać. Ja postawiłam na truskawkowy sorbet - wąchając go, nie mogę się doczekać pierwszych truskawek na własnej działce, gdyż to właśnie z nimi mi się kojarzy. Zapach jest naturalny, bez dodatku chemicznych nut i słodki w smaku. Opakowanie zawiera 7g produktu, który jest ważny 24 m-ce od otwarcia.
Dostępność :
Kosmetyk posiada twardą, zbitą konsystencję, więc myślałam że będzie problematyczny w aplikacji. Na szczęście - myliłam się ! W kontakcie z wargami łatwo się rozprowadza, okrywając je delikatnym filmem ochronnym. Podoba mi się w nim to, że jest lekki, przez co jest praktycznie nie wyczuwalny na ustach. Balsam stosuję raz dziennie - najczęściej przed snem i taka częstotliwość jest dla mnie wystarczająca. Eos Strawberry Sorbet naprawdę daje sobie radę - ładnie nawilża i odżywia usta, a do tego sprawia że po regularnym stosowaniu stają się one miękkie i wygładzone. Wyglądają na zadbane, a o suchych skórkach nie ma mowy. Na okres letni - jest idealny, natomiast zimą moje usta będą potrzebować raczej czegoś bardziej treściwszego. Na koniec dodam, że balsam jest szalenie wydajny, stosuję go już od miesiąca, a ubytku prawie nie widać. Obym zdążyła zużyć go przed upływem terminu ważności. ;)
Od jakiegoś czasu zbieram się żeby kupić jajeczko, ale najpierw chcę chociaż połowę wykończyć balsamów do ust :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie używałam tego jajeczka, ale jest na mojej liscie do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńW sumie odkąd pojawił sie na polskim rynku ja jeszcze nie miałam okazji sie z nim bliżej spotkac, planuje go kiedys zakupic dla testu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Niestety ja też zapominam o pielęgnacji ust :/ A EOS jest świetne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c; /~Kinga
Unpredictabble
Ja co chwila sięgam po coś ochronnego do ust :D Przed wyjściem z domu zawsze.
OdpowiedzUsuńJajeczka jeszcze nie miałam :)
Miałam jeden eos, ale jakoś nie przepadałam za jakiego truskawkowym zapachem :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te balsamy, fajne mają opakowania :)
OdpowiedzUsuńMiałam ta wersje. Eos jest znacznie lepszy od balmi
OdpowiedzUsuńPrezentuje się kusząco :-)
OdpowiedzUsuńKupiłam go na ostatnich promocjach ale na razie czeka na swoją kolej, ciekawe czy się u mnie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być super. Mało jest produktów, które mi w 100% odpowiadają. Ostatnio wszystko mnie uczula, nawet balsamy do ust. Ale EOSa zawsze lubię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Fajnie ze jest wydajny :)
OdpowiedzUsuńWyglada kusząco:D Jeszcze nie miałam...zazwyczaj stawiam na kolorowe szminki :D Świetne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńJa znalazłam swojego ulubieńca do pielęgnacji ust u Bell :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam możliwości przetestować Eosa, skuszę się na niego, kiedy wykończę moje wszystkie pomadki ;D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze balsamów Eos, ale ich warianty zapachowe są niesamowicie kuszące :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie to jajeczko oj kusi...
OdpowiedzUsuńUwielbiam te jajeczka :)
OdpowiedzUsuńmam 2 jajeczka ;) są rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńMm On jest pyszny! *-*
OdpowiedzUsuńhttp://allegiant997.blogspot.com/2017/05/embroidered-set.html
Lubię te jajeczka:)
OdpowiedzUsuńmnie kusi miętowy EOS :)
OdpowiedzUsuńmiałam go i lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńMiałam różne jajeczka,ale EOS jeszcze o dziwo nie wpadł mi w łapy,do czasu :D
OdpowiedzUsuńwiele dobrego o nim słyszałam ;) kusi mnie, ale póki co muszę zużyć te, które mam w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo długo zbieram się do zakupu eosa , ale jestem przekonana , że w koncu trafi do mojej kosmetyczki :)
OdpowiedzUsuńRownież tak jak Ty mam problem z pamięcią o pielęgnacji ust mimo licznych produktów przeznaczonych do tego , ktore są w moim posiadaniu , pozdrawiam i obserwuje :)!
Uwielbiam te jajeczka :D
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie takie jajeczko na promocji w Rossmannie, bo tak to cena regularna była dla mnie za wysoka. Wzięłam czerwone o zapachu owoców.
OdpowiedzUsuńRaczej nie mam problemu z ustami, ale ostatnio stały się bardziej suche i balsam pomaga mi z tym problemem ;)
Mam balsam "EOS", jednak traktuje go bardziej w kategorii gadżetu, niżeli kosmetyku pielęgnacyjnego, gdyż w moim przypadku absolutnie nie nawilża ust - stanowi jedynie warstewkę ochronną, co nie do końca spełnia moje oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńJa mam miętowy i pachnie jak czekoladki z miętą! W dodatku przyjemnie chłodzi.
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Wiele razy widziałyśmy ich recenzję ale jeszcze nie miałyśmy okazji ich używać :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych balsamach ale nigdy nie miałam, może w końcu go kupię. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńMam 2 jajeczka i bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :)
Ja nie bardzo lubie sie z Eosami :P
OdpowiedzUsuń