Jak to powiadają kobiety - masek do twarzy nigdy za wiele. W końcu to one czynią nasze twarze piękne i gładkie, a to wszystko w krótkim czasie. W dzisiejszym poście chcę Wam przedstawić propozycję marki Skin79, a mianowicie Green Tea - purifying clay mask, której zadaniem jest łagodnie oczyszczać i jednocześnie odżywiać skórę. Czy to się jej udaje, jakie korzyści niesie ze sobą stosowanie tego kosmetyku ? O tym poniżej, zapraszam do czytania. :)
Maska oczyszczająca Green Tea umieszczona została w błyszczącym, zielonym słoiku. Pojemnik wykonano z twardego plastiku, sprawiającego wrażenie solidnego. Całość dodatkowo zapakowana jest w papierowy kartonik, na którym znajdziemy nalepkę w języku polskim, zawierającą jedynie podstawowy opis. Po odkręceniu matowej, brązowej nakrętki widzimy dodatkowe zabezpieczenie zawartości w postaci plastikowego wieczka. Nie musimy go podważać, aby poczuć zapach kosmetyku - świeżą i rześką nutę zielonej herbaty.
Dostępność :
Purifying Clay Mask posiada kremową, ale nie do końca gładką konsystencję, bowiem znajdują się w niej większe i mniejsze drobinki - wydaje mi się, że jest to zielona herbata. Maska łatwo się rozprowadza, możemy więc bez problemu nakładać ją na skórę palcami. W jej przypadku nie jest wymagane użycie specjalnego pędzla. Kosmetyk należy trzymać na skórze około 10 minut, w trakcie tego czasu zacznie on zastygać (nie powoduje przy tym nieprzyjemnego uczucia skorupy na twarzy), można więc spryskiwać delikatnie twarz mgiełką, aby przedłużyć jego działanie, ale co kto woli. Po upływie deklarowanego czasu (10min.) delikatnie ją zwilżamy dłońmi i wykonujemy dodatkowo masaż nosa i strefy T, co pozwoli lepiej oczyścić te problematyczne, zanieczyszczone miejsca i dopiero wtedy całość zmywamy.
Po zmyciu maski twarz jest wyraźnie odświeżona, lekko rozjaśniona, a pory są delikatnie zwężone. Zaskórniki otwarte są mniej widoczne, produkt usuwa nadmiar sebum, w efekcie naskórek jest lekko zmatowiony, co może spodobać się posiadaczkom cer mieszanych czy tłustych. Co więcej - kosmetyk nie wysusza naskórka, chociaż spodziewać się by tego można, z uwagi że należy on do kategorii oczyszczających. Wręcz przeciwnie - delikatnie nawilża, wygładza i rozpromienia skórę, tym samym sprawiając, że wygląda ona na świeżą i zdrową. Warto dodać, że ewentualne stany zapalne zostają uśpione i znikają w ciągu kilku dni. Produkt nie szczypie, nie podrażnia i nie wywołuje żadnych niepożądanych reakcji, tak więc może być bez obaw używany przez kobiety o każdym typie cery.
Maska do tanich nie należy, ale z uwagi na jej wysoką wydajność, dużą pojemność (95ml) i dobre działanie należy jej to wybaczyć, bowiem wystarczy nam na kilka miesięcy regularnego używania. Jednak nie ma się co martwić, mamy na to 12 m-cy od otwarcia kosmetyku, więc bez problemu się wyrobimy, o ile będziemy naprawdę systematyczne. Ja swoją połową podzieliłam się z siostrą, bo mam otwartych kilka innych masek i nie zdążyłabym tego wszystkiego zużyć o czasie.
Dostępność :
Purifying Clay Mask posiada kremową, ale nie do końca gładką konsystencję, bowiem znajdują się w niej większe i mniejsze drobinki - wydaje mi się, że jest to zielona herbata. Maska łatwo się rozprowadza, możemy więc bez problemu nakładać ją na skórę palcami. W jej przypadku nie jest wymagane użycie specjalnego pędzla. Kosmetyk należy trzymać na skórze około 10 minut, w trakcie tego czasu zacznie on zastygać (nie powoduje przy tym nieprzyjemnego uczucia skorupy na twarzy), można więc spryskiwać delikatnie twarz mgiełką, aby przedłużyć jego działanie, ale co kto woli. Po upływie deklarowanego czasu (10min.) delikatnie ją zwilżamy dłońmi i wykonujemy dodatkowo masaż nosa i strefy T, co pozwoli lepiej oczyścić te problematyczne, zanieczyszczone miejsca i dopiero wtedy całość zmywamy.
Po zmyciu maski twarz jest wyraźnie odświeżona, lekko rozjaśniona, a pory są delikatnie zwężone. Zaskórniki otwarte są mniej widoczne, produkt usuwa nadmiar sebum, w efekcie naskórek jest lekko zmatowiony, co może spodobać się posiadaczkom cer mieszanych czy tłustych. Co więcej - kosmetyk nie wysusza naskórka, chociaż spodziewać się by tego można, z uwagi że należy on do kategorii oczyszczających. Wręcz przeciwnie - delikatnie nawilża, wygładza i rozpromienia skórę, tym samym sprawiając, że wygląda ona na świeżą i zdrową. Warto dodać, że ewentualne stany zapalne zostają uśpione i znikają w ciągu kilku dni. Produkt nie szczypie, nie podrażnia i nie wywołuje żadnych niepożądanych reakcji, tak więc może być bez obaw używany przez kobiety o każdym typie cery.
Maska do tanich nie należy, ale z uwagi na jej wysoką wydajność, dużą pojemność (95ml) i dobre działanie należy jej to wybaczyć, bowiem wystarczy nam na kilka miesięcy regularnego używania. Jednak nie ma się co martwić, mamy na to 12 m-cy od otwarcia kosmetyku, więc bez problemu się wyrobimy, o ile będziemy naprawdę systematyczne. Ja swoją połową podzieliłam się z siostrą, bo mam otwartych kilka innych masek i nie zdążyłabym tego wszystkiego zużyć o czasie.
Znacie tą maskę ? :)
Pierwszy raz widzę tę maskę, cena trochę odstrasza:)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo zdanie. ;)
Usuńit has some really good products. thnks for shearing :)
OdpowiedzUsuńSoslu Badem by Dilek
Ciekawa ta maska. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej masce :) Brzmi świetnie jeśli chodzi o działanie oraz efekty :)
OdpowiedzUsuńTakiej maski jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam wcześniej o tej masce ;) w sumie 60zł, raz na jakiś czas to nie tak dużo :) a jeśli efekty są zadowalające to tym bardziej warto ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej masce i przymierzam się do kupna jej :)
OdpowiedzUsuńkusząca recenzja, mam słabość do tej marki - kilka kremów bb w pełnowymiarowych opakowaniach, maską też bym się podzieliła
OdpowiedzUsuńTaka maskę to ja bym mogła mieć :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/07/czarny-dresowy-komplecik.html
Coś dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńNie znam,ale już ją lubię:D
OdpowiedzUsuńoj cena nie zachęca do zakupu
OdpowiedzUsuńMaseczka zachęca. Oj zachęca!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię:)
tej maski akurat nie znam, nie przepadam za glinkowymi maskami bo się strasznie męczę podczas ich zmywania :D
OdpowiedzUsuńLubię takie rozwiązania, najczęściej jednak sięgam po maski Origins :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta maska :)
OdpowiedzUsuńWydaje sie byc calkiem przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńsuper wpis, ciekawa jestem tej maski, chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńwygląda interesująco ta maska
OdpowiedzUsuń