Okres jesienno-zimowy to dla mnie taki czas, gdy mam więcej czasu dla siebie, co oznacza że bardziej przykładam się nie tylko do pielęgnacji twarzy, ale i włosów. W tym roku postanowiłam sobie, że będę zapuszczać włosy tak długo, aż osiągnę wymarzoną długość. Czy mi się to uda? Nie wiem, bo jak wiadomo to zależy od fazy wzrostu włosa, a ja mam wrażenie, że moje kosmyki od pewnego czasu stoją w miejscu i nie rosną wcale, co oznaczałoby że osiągnęły już odpowiednią długość. Mimo wszystko nie poddaję się i postanowiłam je trochę wspomóc od wewnątrz jak i zewnątrz. Aktualnie pomagam sobie m.in. wprowadzając do pielęgnacji wcierki do włosów. Pierwszą z nich jest osławiony przez włosomaniaczki normalizujący tonik marki Vianek, który oczywiście upolowałam podczas zakupów on-line w drogerii internetowej notino.pl Zapraszam do czytania.
Tonik umieszczony został w opakowaniu z atomizerem, identycznym w jakim możemy spotkać toniki do twarzy tej firmy. Nie do końca przemawia do mnie spryskiwacz, według mnie każdy tego kosmetyk powinien być wyposażony bezwzględnie w aplikator z wąską końcówką, którym można swobodnie zaaplikować produkt na skórę głowy. Na szczęście mam odpowiednie opakowanie po innej wcierce i zawsze do niego przelewam odpowiednią ilość kosmetyku, po czym nanoszę płyn na skalp.
Dostępność :
To jest moje drugie podejście do toniku marki Vianek, w ubiegłym roku też stosowałam i byłam z niego zadowolona, dlatego i w obecnym się na niego zdecydowałam. Tonik ma wodnistą konsystencję o ziołowym zapachu, ale absolutnie mi to nie przeszkadza. Stosuję go co 2 dzień przed każdym myciem włosów i zostawiam na kilka godzin, po czym normalnie myję włosy szamponem. Bardzo lubię go za to, że nie podrażnia skóry głowy. Powoduje wysyp baby hair, które można dostrzec już po ok 3 tygodniach regularnych aplikacji. Bardzo ucieszyłabym się, gdyby również w jakimś stopniu minimalizował przetłuszczanie się skóry głowy, ale niestety tego nie robi. Nie wzmaga również przetłuszczania skalpu. Tonik ma pojemność 150ml i należy zużyć w ciągu 3 m-cy od otwarcia, co nie stanowi problemu jeśli jesteśmy systematyczne.
Stosujecie wcierki do włosów ? Jaka jest Wasza ulubiona ?
Nie miałam takiej wcierki do włosów.
OdpowiedzUsuńKiedyś uzywalam i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, lubię twój blog bo zawsze jak wejdę to znajdę coś ciekawego dla siebie. Pisz jak najwięcej wpisów, czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńja bym się spodziewała, że właśnie wcierka wpłynie regulująco na skalp, a nie na porost włosów, magia jakaś :D może maceraty roślinne np. konopne czy z czarnuszki by ci pomogły? polecają je do skóry tłustej, jak również do stosowania na skórę głowy
OdpowiedzUsuńInspirujesz i robisz to extra!
OdpowiedzUsuń