Maseczki do twarzy królują w mojej pielęgnacji od kilku lat. Uwielbiam je głównie za to, że są w stanie zagwarantować mi szybką poprawę kondycji naskórka, co jest dla mnie szczególnie ważne przed wielkim wyjściem, kiedy chcę by moja cera tryskała energią i zdrowiem, a w efekcie końcowym prezentowała się wyjątkowo ładnie. Szukając dla siebie czegoś nowego, trafiłam na w pełni naturalne i skuteczne zarazem maseczki Chic Chiq, o których dziś chcę Wam napisać kilka słów. Ciekawi ? To zapraszam do dalszej części posta.
Może zacznę od tego, że maseczki występują w dwóch pojemnościach : podróżnych saszetkach (8g każda) oraz bambusowych opakowaniach (100ml). Ja, na początek wybrałam dla siebie mniejsze wersje, by móc sprawdzić, czy będą służyć mojej skórze. Maseczki zamknięte są w papierowych, szczelnie zamkniętych torebkach. Aby dostać się do zawartości, trzeba wpierw odciąć "górę" opakowania. Saszetka dodatkowo posiada wielokrotne zamknięcie typu ZIP, dzięki któremu zawsze po użyciu możemy zawartość szczelnie zamknąć i nawet zabierając produkt ze sobą w podróż, nie musimy się martwić, że coś się przypadkiem rozsypie.
Dostępność :
Chic Chiq Beauty to maseczki w proszku do samodzielnego przygotowania. Wystarczy wsypać odpowiednią ilość kosmetyku do pojemniczka i wymieszać z ciepłą wodą (to bardzo ważne, pod wpływem ciepła składniki zostają aktywowane), po czym mieszamy plastikowym/drewnianym patyczkiem do uzyskania gęstej konsystencji i gotowe, możemy nakładać na twarz ! Ja to robię pędzelkiem do maseczek z nylonowym włosiem, ponieważ taki sposób aplikacji jest dla mnie najwygodniejszy. Po kilku minutach maseczka "zastyga" na twarzy, tworząc powłokę podobną do maseczek typu "peel off". Gdy upłynie 15 minut maseczkę lekko roluję, a pozostałości zmywam wodą.
Maseczki Chic Chiq mimo odmiennych składów mają podobne do siebie działanie. Wspaniale odświeżają i rozpromieniają cerę, poprawiają jej koloryt. Ponadto sprawiają, że buźka jest niesamowicie gładka, miękka, następuje delikatna poprawa jędrności. Nie odnotowałam z ich strony wysuszenia, podrażnienia czy uczulenia, są w pełni bezpieczne i przebadane dermatologicznie. Cała trójka posiada substancje wspólne, takie jak algi ( nawilżają i odżywiają), ziemia okrzemkowa (pobudza produkcję kolagenu), trehaloza (antyoksydant), witamina C (silny antyoksydant, rozjaśnia przebarwienia). I co równie ważne - skład jest wolny od parabenów, PEG-ów i oleju mineralnego, a ponadto nie są testowane na zwierzętach i nie zawierają żadnych toksycznych substancji.
à la Rose zawiera w swoim składzie m.in. różę damasceńską, dzięki której ma lepsze właściwości nawilżające. Polecana jest do wszystkich typów cer, z naciskiem na te suche i wrażliwe. Maseczka doskonale łagodzi wszelkie podrażnienia, wycisza stany zapalne, nawadnia naskórek i rozjaśnia przebarwienia.
la Noce jest wyjątkowa i spodziewać się by po niej można najwięcej, bowiem jest to maseczka ślubna. A wiadomo... każda z nas w tym ważnym dniu chce wyglądać pięknie i zachwycać swoją cerą. Żadne przykre niespodzianki nie są w tym dniu wskazane. Owy kosmetyk dedykowany jest głównie cerom mieszanym i tłustym, które borykają się z problemem przetłuszczającej się strefy T, czyli to coś dla mnie. Warto ją wypróbować, gdyż równoważy wydzielanie sebum, działa przeciwzapalnie, oczyszcza pory i subtelnie nawilża.
Maseczka de la Mer została stworzona, by zapobiegać procesom starzenia się skóry, za co odpowiedzialna jest m.in. zawarta w składzie spirulina, bogata w antyoksydanty. Ładnie oczyszcza naskórek, optymalnie nawilża, odżywia, a ponadto wzmacnia skórę i czyni ją gładką. Świetnie spisze się zwłaszcza u osób, których cera jest wyraźnie zmęczona i potrzebuje pobudzenia.
Znacie maseczki Chic Chiq ?
ja jestem leniuszkiem maskowym i najczęściej sięgam po gotowe na płacie bawełnianym :P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę. Fajnie że są naturalne :)
OdpowiedzUsuńBardzo kuszące maseczki,nie spotkałam się jeszcze z nimi 😁
OdpowiedzUsuńkuszą te maseczki :)
OdpowiedzUsuńMam i ja i też będę testować ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam na ich temat wiele pozytywnych opinii. Z przyjemnością je wypróbuję!
OdpowiedzUsuńChętnie się na nie skuszę :*
OdpowiedzUsuńOj! Jakie ciekawe, od razu wrzucam na chciej listę :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie one ;)
OdpowiedzUsuńPoznałabym wszystkie :)
OdpowiedzUsuńnie znam maseczek ale zapowiadają się świetnie :D I jak super wyglądają na twarzy! :D
OdpowiedzUsuńu mnie na blogu właśnie pojawił się nowy wpis - zapraszam :)
https://pani-blondynka.blogspot.com/
Nawet fajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńnie znam, ale prezentują się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nich wcześniej, ale opakowanie fajne proste, kolory na twarzy też ładne :)
OdpowiedzUsuńTa zielona maseczka ze spiruliną musi być moja! Kolor ma kozacki :D
OdpowiedzUsuńWidziałam je na Instagramie, wydają się być godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńa la Rose to coś dla mnie, muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam sie z tymi maseczkami :)
OdpowiedzUsuńMam jedną, ale czeka jeszcze na wypróbowanie
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji wypróbować taki maseczek :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tych maseczkach, ale z chęcią bym je wypróbowała. :-)
OdpowiedzUsuńMiałam maseczke La Noce i jest fantastyczna! Na pewno będę do niej wracać :) A mam ochotę wypróbować pozostałe :)
OdpowiedzUsuńMam La Noce ale jeszcze nie używałam. Mam nadzieję, że także będę zadowolona 😊
OdpowiedzUsuńMusza byc swietne :)
OdpowiedzUsuń